poniedziałek, 27 października 2008

Jestem zepsuty

Jestem zepsuty i coś we mnie pękło.
Zgniło, nabrzmiało i zmiękło.
Teraz to się toczy przez duszę.
Drąży dziurę, zmysłowe katusze.

                                                                   Autor wiersza: Serafin

"Wieczorem wie się,  że znowu przeżyło się dzień, nauczyło się tego i owego, wypełniło rozkład godzin, ale przy tym wszystkim człowiek pozostaje pusty -to mam na myśli, czuję, jakby to powiedzieć, wewnętrzny głód..."

czwartek, 23 października 2008

„Kiedy kocham czuję, że życie nie marnuje się”.

 Patrzę, ale tylko z daleka.
Jestem z Tobą, ale tylko w wyobraźni.
Przed oczami mam kolory Twe: czerwień i zieleń.

„Kiedy zarys Twych rąk już zniknąć ma, obejmuję ich cień, nie mam szans”.

niedziela, 19 października 2008

Czy zdążę?

Niemy krzyk wybrzmiewa z moich oczu.
Jałowy smak wyczuwają moje nozdrza.
Pusty zapach czuję na końcu języka.

A w głowie wciąż tyka, tyka.

Absolutny sędzia wyznacza granice.
Czy zdążę zrealizować cel – życie? 

Autor wiersza: Serafin


piątek, 17 października 2008

Czujesz ?

Czujesz? Gorąco, gorąco.
Serce dudni, coraz szybciej.

Słyszysz? Serce krzyczy, coraz głośniej.

Czujesz? Dłonie drżą, oddech niespokojny.

Dotykasz? Ślepe, lecz delikatne muśnięcia.
Dotykasz? Koniuszkiem palców, krawędzią ust.

Zaciągasz się?
To perfekcja.
Aksamitna woń.
Jej skóra, jej włosy.
Obłęd zmysłów.

Widzisz? Zwierciadło duszy.
Zielone oczy.
Tam szukaj prawdy.

W pokoju aż gęsto.
A wszystko wokół jęczy z zazdrości.
I tylko świetlna mgła,
nieporadnie pragnie pochwycić
tę halkę.
Tę, która jeszcze przed chwilą,
tak wtulała się w nią.

Autor wiersza: Serafin


Ostatni deszcz


Kolejna kropla spadła z wysoka,
Nie jedna już spłynęła po ciele,
Ta mieszanina deszczu i łez.
Słona kropelka delikatnie kreśli kształt twarzy,
Destrukcyjna myśl jak ogień parzy.
Łza oderwana od czubka brody,
Spada nieuchronnie w dół.
Rozpędzona rozbija się o mokrą glebę.
Niczym lawa wystrzelona z krateru wulkanu,
Rozpryskuje się na wszystkie strony.
Od środka żarem bólu rozpalony,
Bezmyślnie, mokry, ubłocony kroczy dalej.
Bez chwili wytchnienia, naładowany
Ostatnimi jej słowami zaprawionymi piołunem.

Żegnany płaczem nieba,
Choć wyobrażał sobie inaczej,
Choćby teraz już nie chciał.
Wie, że inaczej nie da rady, że trzeba.
Stawia pierwsze kroki na twardym bruku.
Ostatnie spojrzenie przed siebie,
Ostatni głęboki powietrza wdech,
Ostatnie zadrżenie z zimna,
Ostatni dotyk mokrej balustrady.
Gorzka myśl zostaje do końca,
Już nie może być inną.
Porwany przez rozszalałe, wodne wiry rozpaczy,
Zanim na dobre zniknie, jeszcze zdąży – wybaczy.

                                                                   Autor wiersza: Serafin