Kolejna kropla spadła z wysoka,
Nie jedna już spłynęła po ciele,
Ta mieszanina deszczu i łez.
Słona kropelka delikatnie kreśli kształt twarzy,
Destrukcyjna myśl jak ogień parzy.
Łza oderwana od czubka brody,
Spada nieuchronnie w dół.
Rozpędzona rozbija się o mokrą glebę.
Niczym lawa wystrzelona z krateru wulkanu,
Rozpryskuje się na wszystkie strony.
Od środka żarem bólu rozpalony,
Bezmyślnie, mokry, ubłocony kroczy dalej.
Bez chwili wytchnienia, naładowany
Ostatnimi jej słowami zaprawionymi piołunem.
Żegnany płaczem nieba,
Choć wyobrażał sobie inaczej,
Choćby teraz już nie chciał.
Wie, że inaczej nie da rady, że trzeba.
Stawia pierwsze kroki na twardym bruku.
Ostatnie spojrzenie przed siebie,
Ostatni głęboki powietrza wdech,
Ostatnie zadrżenie z zimna,
Ostatni dotyk mokrej balustrady.
Gorzka myśl zostaje do końca,
Już nie może być inną.
Porwany przez rozszalałe, wodne wiry rozpaczy,
Zanim na dobre zniknie, jeszcze zdąży – wybaczy.
Autor wiersza: Serafin
1 komentarz:
Znam wiersz i znam Autora :p :)
Prześlij komentarz